niedziela, 24 lipca 2011

24 lipiec 2011


W moim pliku z muzyką nie jest za dużo utworów. Nie mam jednego ulubionego zespołu, wykonawcy. Nawet nie słucham jednego typu muzyki. Ale jest kilka piosenek, do których wracam zawsze bardzo chętnie.
Jedna z nich mówi mi o miłości. O tym uczuciu, które łączy(ło) mnie z kimś mi bardzo bliskim. Zawsze, gdy ją słyszę myślę o nim. To właśnie on mi ją pokazał. W sumie to jego ulubiony wykonawca. Ach kocham tą nutę, ale jeszcze bardziej kocham jego.
Jedną z wielu jest piosenka, którą słucham już od paru ładnych lat. Wracam do niej zawsze, gdy jest mi źle. Sama nie wiem, dlaczego to ona przypadła mi do gustu. Czuję się z nią związana. Jej tekst nie interpretuję jakoś konkretnie, nawet nie zastanawiałam się nad nim za długo. Więc dlaczego tak bardzo ją lubię i tak bardzo często do niej wracam? Nie wiem. Wiem tylko,że przy tej muzyce staję się spokojniejsza. Mogłabym słuchać ją cały czas.
Skłamałam mówiąc, że nie słucham żadnego konkretnego zespołu. Mam jeden, który kocham. Kocham ich za każdy tekst i wspaniałą nutę. Uwielbiam każda ich piosenkę, ale mam kilka utworów, które są numerem pierwszym na mojej liście. Dlaczego? Bo ich tekst mówi o mnie samej, bynajmniej tak go interpretuję.
Kilka dni temu mój folder z muzyką zyskał trzech nowych znajomych + jednego wykonawcę, którego podziwiam. Dwie trafiły tam z powodu tekstu, jaki zawierają, a jedna na melodię. Po prostu wpadła mi w ucho i już.
Ajć
J nie ma to jak wrócić to kilku starych nut. W sumie to, nawet nie wiem, dlaczego przestałam je słuchać. Ten jeden wykonawca trwa przy mnie od gimnazjum. Ach… choć przez jakiś czas nie słyszałam jego głosu, to nadaj go uwielbiam. Mówią o tym, co było kiedyś dla mnie ważne. Kiedyś… A teraz?




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz