Życie cały czas kopie nas w dupę. Czasami są to lekkie kopniaki, takie
na przypomnienie o jakichś wcześniejszych obłędach. Czasami tak mocne, że przez
kolejny miesiąc nie możemy usiąść na tyłku.
Niby mam wszystko. Miłość, szczęście, radość, smutki i łzy, ale wciąż czuję, że
czegoś mi brak. To chyba już tylko moja chora natura sprawia, że na nowo szukam
tylko problemów. Nie czuję spokoju, wytchnienia. Wszędzie czuję się taka obca,
niepotrzebna. Szukam swojego miejsca…
Prawie 22 lata za mną, a ja wciąż nic nie mam. Nic nie osiągnęłam. Jedni mówią,
że mam jeszcze czas Inni stwierdzą, że jestem leniem i to tylko i wyłącznie moja
wina. A ja tak naprawdę czuję, że to nie ten czas, nie te lata, nie ten rok.
Chwilami czuję się jak osoba z całkiem innej epoki, która przypadnie trafiła do
wehikułu czasu w chwili narodzin. A może to faktycznie reinkarnacja i cześć
mnie pochodzi z tego wcześniejszego życia sprzed kilkunastu lat, wieków?
Ostatni wpis w tym roku. Ostatnie żale. Ostatnie litery.
Postanowienia? Raczej żadne. No dobra tylko jedno.
BAWIĆ SIĘ DOBRZE I NIGDY NICZEGO NIE ŻAŁOWAĆ. BRAĆ Z ŻYCIA TYLE ILE SIĘ TYLKO
DA.
Tak bardzo świątecznie. Tak bardzo szalenie <3
A dziś książka, książka, książka i muzyka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz